Obejrzałem po raz dugi po latach, tym razem z żonką. Warto było sobie przypomnieć, bo za pierwszym razem nie wyłapałem wszystkich smaczków, które wyłapałem teraz. Obie aktorki zagrały świetnie ale gdybym miał wybierać to wskazałbym na Geenę Davis, która zagrała Thelmę, rewelacyjnie oddając słodką kobiecą naiwność. Co prawda reżyserem filmu był Ridley Scott, niemniej jednak film był trochę feministyczny. Pisząc feministyczny stwierdziłem fakt, to nie jest z mojej strony zarzut. Z przykrością stwierdzam, że wielu mężczyzn zachowuje się podobnie do tych przedstawionych w filmie. A cierpią na tym Ci normalni... 8/10
No muszę przyznać Ci rację że Geena Davis zagrała ciekawiej i troszkę lepiej niż Susan Sarandon, choć może było to spowodowane tym iż postać Telmy była nieco ciekawsza ? nieco spontaniczniejsza (w późniejszych scenach) ? niż postać Louis. . . Co do samego filmu to naprawdę świetny, piękne kino przygody, aż można było wzdychać z zachwytu gdy widziało się te piękne obszary USA, które przemierzały obydwie przyjaciółki, historia też była piękna i dopracowana. Ogólnie też ciekawe posunięcie filmowe Ridley'a Scotta, który tworzy raczej kino ,,napięcia", a tu nagle zrobił film o cudownej przygodzie. Muzyka Hansa Zimmera do tego. . . Naprawdę film z pewnością godny obejrzenia.
Masz rację odnośnie widoków, aż się chce porzucić szarą biurową rzeczywistość i lutową słotę i jechać przed siebie w nieznane. ciekawe spostrzeżenie odnośnie Ridley'a Scotta. Reżyser ten kojarzy mi się głównie zkinem historycznym i nieco pompatycznym (choć w sumie lubię te filmy). Historia Thelmy i Louise, mimo dramatycznego finału, jest lekka i beztroska. Muzyka Zimmera faktycznie rewelacyjna.
Na samym początku muszę Cię przeprosić za tak długi okres nieodpisywania, spowodowane to było brakiem dostępu do komputera, z powodów technicznych, notowałem jedynie logowania z telefonu komórkowego, z którego jedynie co można było zrobić to ocenić film i to nie do końca . . . dłuższa historia :) Wkraczając już na drogę naszej konwersacji. . .. Masz rację iż chce się porzucić tą otaczającą rzeczywistość i wyruszyć w nieznane jak Thelma i Louis tuż po obejrzeniu filmu, podobne spostrzeżenie miałem po obejrzeniu filmu ,,Wszystko za życie" (jeśli nie oglądałeś, to gorąco polecam). Powiem szczerze że lubię kino Ridley'a Scotta, lecz trzeba przyznać że Thelma i Louis są pewną odskocznią od jego ,,tradycyjnych produkcji". Na koniec powiem że dobrze iż zwróciłeś uwagę na ten dramatyczny finał, który zapada w pamięć widza ponieważ jest zrobiony w optymistyczny sposób.
Nie masz za co przepraszać. Ja również nie od razu Ci odpisałem. "Wszystko za życie" oglądałem i bardzo mi się podobał. Faktycznie, mimo że to zupełnie inny film niż Thelma i Louise, można po jego obejrzeniu dojść do podobnych wniosków. Lubię Ridley'a Scotta ale szczerze mówiąc jego filmy (te typowe) powoli zaczynają mnie męczyć. Chyba trochę zbyt dużo w nich patosu i zadęcia. Mam wrażenie, że zaczyna mu brakować pomysłów. Nie wiem czy oglądałeś "Robin Hooda" - ja widziałem go kilka dni temu - dzisiaj opisałem. Fajnie się oglądało ale moim zdaniem film jest trochę wtórny. Dobrze by było gdyby Ridley ponownie nakręcił coś nie-historycznego.
Nie oglądałem jeszcze, ale być może się skuszę ;) Fakt, Faktem filmy Scotta powoli, naprawdę zaczynają nudzić, być może się już (użyję kolokwializmu) ,,wypalił" choć nie zdziwię się jeśli za parę lat zobaczymy wielki hit na miarę ,,Obcy: 8 pasażer Nostromo" . Osobiście cenię tego reżysera za takie filmy jak Helikopter w Ogniu, własnie Obcy: 8 pasażer Nostromo, czy też Thelma i Louise, lecz przyznaję rację iż Ridley Scott powoli traci pomysły, życzę mu tego aby zaczerpnął jakiejś świeżości i zaczął kręcić znów świetne filmy, aby nam wszystkim sprawiały przyjemność z oglądania a nie nas nużyły.
Być może będzie tak jak piszesz. Czy powstanie film na miarę 8. pasażera Nostromo - szczerze mówiąc nie wiem. Paradoksalnie im lepsze efekty specjalne związane z rozwojem komputerów, tym trudniej nakręcić dobre sci-fi.
Prawdopodobnie zbyt szumnie określiłem to iż powstanie hit na miarę 8. pasażera Nostromo, przy obecnej technologi, stworzyć dobry film sci-fi to nie zbyt wielkie wyzwanie, a więc raczej hit filmowy z rodzaju sci-fi w wykonaniu Scotta nie ma gwarantowanej sławy . . Rok bodajże 1979 był przełomem właśnie kina sci-fi, gdzie można było obejrzeć Obcego na Nostromo, całkowicie nowa historia, nowy pomysł na stworzenie filmu, to z pewnością było coś nie wiarygodnego jak na te czasy, lecz obecnie można chyba stwierdzić że kino sci-fi, oddala się od innych rodzajów filmowych, jest już bardziej przewidywalne, a powstają o wiele ambitniejsze rodzaje filmów, a przede wszystkim ciekawsze. . . . (Choć wszystko zależy od gustu oglądacza). Lecz być może Scott zmieni swój styl i zacznie robić tak piękne hity jak choćby Thelma i Louise, a nie koniecznie tworzyć dalej i brnąć w kino sci-fi lub kino historyczne.
W ogóle ciężko już wymyślić jakiś nowy temat. Każdy film będzie porównywany względem jakiegoś starszego i wtórny względem niego. Dla mnie takim przełomem kina sci-fi były "Gwiezdne wojny - nowa nadzieja" - bodajże z 1977 roku. Film, który oprócz nagród za efekty specjalne dostał Oscara, dla najlepszego filmu. Dziś ten film i cała stara seria, w zestawieniu z nowymi gwiezdnymi wojnami, trąci co prawda myszką ale ogląda się go z przyjemnością.